Widzenie Moniki
-Nie wepchnę tego w siebie.-rzekłam.
-Dasz radę, tylko popatrz na te bananiki.
I tak zjadłam wszystko co otrzymałam. Myślałam, że umrę tam z przejedzenia. Jedzenie było tak wyborne, że...ah! David zostawił plik banknotów na stole i wyszliśmy z kawiarenki w stylu vintage.
***
-Nadal nie wiem po co tu przyjechaliśmy.-powiedziałam wtulając się w jego ramię.
-Co masz na myśli?
-Mieliśmy być na misji, a jak na razie, bawimy się.
-Wyjaśnialiśmy ci to. Mamy najpierw pokazać się w otoczeniu...
-..a potem?
-Zlikwidować zagrożenie.-uśmiechnął się do mnie.
Szliśmy przez park. Świeciło zimowe słońce i wiał mroźny, rześki wiatr. Mimo tego nie było widać, że mamy grudzień. Chociaż w sklepach znajdywały się już świąteczne wystawki ukazywały one jednak Mikołaja na wakacjach, niż opatulonego czerwonym kubrakiem. W tym roku nie było zimy, nadal odczuwało się jesień. Smutną szarą jesień. Drzewa nie były zielone, kwiaty nie kwitły, a szarzy ludzie śpieszyli się w różne miejsca. Czułam ciepło mojego towarzysza, sama zauważyłam że drżę.
-Chodź, zawrócimy. Pozwiedzamy innym em.-powiedział chłopak.
Następnie zdjął z siebie polarową bluzę zostając w samej koszulce.
-Poradzę sobie, będzie ci zimno!
-Poradzę sobie M.-wtedy założył mi bluzę na ramiona.
-Czy mi się wydaje, czy rano było jakoś cieplej?
-Masz rację, to dziwne, ale teraz już nic nie jest normalne.
Po powrocie do hotelu zamówiliśmy ciepłe kakao. Położyliśmy się w moim pokoju na łóżko i milczeliśmy sącząc ciepły wywar. Oboje baliśmy się przerwać idealną ciszę, aż za idealną. Wtedy skapnęłam się, że nic nie słychać. Kompletnie nic.
-David.
-Mhmm...
-Słyszysz?
-Jest cicho.
-No właśnie. Nie ma śmiejącej się Julki, odgłosów seksu, ani trzaskania drzwi.
-I?
-Jesteśmy sami. Czy to nie dziwne?
-Julka z Kacprem kochają Paryż, a że byli tutaj dziesiątki razy mają wspólne wspomnienia. Pewnie teraz spacerują po jakimś miejscu i wspominają swoje pocałunki, myśli itp. Simon nawet tutaj jest znany.-zaśmiał się.
-Myślisz, że ona kocha Will'a?
-Julka? Nie wiem, ta jej miłość jest naciągana, ale krzywdzą się razem z Kacprem, więc wolałbym aby byli osobno.
-Taaa, Julka mówi że darzy Will'a uczuciem, ale na wyjazdach ciągle jest z Kacprem, a...
-...Kacper darzy uczuciem ciebie.-dokończył Carter.
-Nie to miałam na myśli, to zauroczenie.-uśmiechnęłam się.
Długo myślałam nad naszym zespołem, emocjach Julii i całym tym kiczem. Czułam energię emanującą od zegarka. Doskonale wiedziałam gdzie jest. Wtedy zasnęłam.
***
-Kiedy zamierzasz podjąć naukę, ile razy mam ci to powtarzać. Musisz się szkolić!-mówił jakiś damski głos.
Miałam przed oczami biel, trochę zajęło przyzwyczajenie moich oczu do panującej światłości. Miałam przed sobą kobietę. Jej suknia sięgała jej do kostek. Lili.
-Pytam się.-dodała.
-Lili, co ja tu robię?
-Byłaś w Kasemii, nauczyłaś się wielu rzeczy, poznałaś mnie, historię, ale nadal nie możesz zacząć stosować tej wiedzy. Codzienne medytacje, ćwiczenie i poznawanie umiejętności. Myślisz że masz czas?
-Jaki czas? Co ty...
-Dobrze.-rzekła Lili zrezygnowana.-Zacznijmy od początku. Monika Rosset, 13 Strażniczka. Przepowiednia, anioł i dalsza niezrozumiała część przepowiedni. Jak na razie rozumiesz?-kiwnęłam głową.-Dobrze, zegarek. Ptak w nim uwięziony i tajemnicza moc, której musisz nauczyć się używać oraz ją kontrolować. Głównym środkiem jest medytacja, której sobie odmawiasz. Moniko, musisz zacząć odkrywać swoje talenty. Znajdź jakieś miejsce, gdzie nikt cię nie znajdzie. Zabierz ze sobą miskę z wodą, ziemią, świeczką oraz zapałkami. Zapamiętałaś?
-Możesz nie mówić do mnie jak do dziecka?-oburzyłam się.
-Ale tak się zachowujesz! Ile razy mam prosić?
-Okay. Zrozumiałam. Miejsce i rzeczy. Możesz przestać nachodzić mnie w snach?
-Oj Moniko, potrzebujesz moich rad. Odpocznij.-kobieta uśmiechnęła się do mnie, następnie odpłynęłam.
__________________________________________________________
Witajcie. Ostatnio zaczęłam czytać od nowa rozdziały. Doszłam do wniosku, że choć miały więcej komentarzy, były beznadziejne. Przez to że mam masę pomysłów na pociągnięcie fabuły chciałabym zacząć pisać tą historię od nowa. Jedynie z punktu widzenia Moniki oraz bazując na powstałych już rozdziałach. Jeżeli taki pomysł by wam przeszkadzał moje miśki to proszę o napisanie tego w komentarzu. Moim celem byłoby do 31 grudnia bieżącego roku dojść do rozdziału 20-25. Liczę na wasze opinie i wsparcie. Wasza M.
I tak zjadłam wszystko co otrzymałam. Myślałam, że umrę tam z przejedzenia. Jedzenie było tak wyborne, że...ah! David zostawił plik banknotów na stole i wyszliśmy z kawiarenki w stylu vintage.
***
-Nadal nie wiem po co tu przyjechaliśmy.-powiedziałam wtulając się w jego ramię.
-Co masz na myśli?
-Mieliśmy być na misji, a jak na razie, bawimy się.
-Wyjaśnialiśmy ci to. Mamy najpierw pokazać się w otoczeniu...
-..a potem?
-Zlikwidować zagrożenie.-uśmiechnął się do mnie.
Szliśmy przez park. Świeciło zimowe słońce i wiał mroźny, rześki wiatr. Mimo tego nie było widać, że mamy grudzień. Chociaż w sklepach znajdywały się już świąteczne wystawki ukazywały one jednak Mikołaja na wakacjach, niż opatulonego czerwonym kubrakiem. W tym roku nie było zimy, nadal odczuwało się jesień. Smutną szarą jesień. Drzewa nie były zielone, kwiaty nie kwitły, a szarzy ludzie śpieszyli się w różne miejsca. Czułam ciepło mojego towarzysza, sama zauważyłam że drżę.
-Chodź, zawrócimy. Pozwiedzamy innym em.-powiedział chłopak.
Następnie zdjął z siebie polarową bluzę zostając w samej koszulce.
-Poradzę sobie, będzie ci zimno!
-Poradzę sobie M.-wtedy założył mi bluzę na ramiona.
-Czy mi się wydaje, czy rano było jakoś cieplej?
-Masz rację, to dziwne, ale teraz już nic nie jest normalne.
Po powrocie do hotelu zamówiliśmy ciepłe kakao. Położyliśmy się w moim pokoju na łóżko i milczeliśmy sącząc ciepły wywar. Oboje baliśmy się przerwać idealną ciszę, aż za idealną. Wtedy skapnęłam się, że nic nie słychać. Kompletnie nic.
-David.
-Mhmm...
-Słyszysz?
-Jest cicho.
-No właśnie. Nie ma śmiejącej się Julki, odgłosów seksu, ani trzaskania drzwi.
-I?
-Jesteśmy sami. Czy to nie dziwne?
-Julka z Kacprem kochają Paryż, a że byli tutaj dziesiątki razy mają wspólne wspomnienia. Pewnie teraz spacerują po jakimś miejscu i wspominają swoje pocałunki, myśli itp. Simon nawet tutaj jest znany.-zaśmiał się.
-Myślisz, że ona kocha Will'a?
-Julka? Nie wiem, ta jej miłość jest naciągana, ale krzywdzą się razem z Kacprem, więc wolałbym aby byli osobno.
-Taaa, Julka mówi że darzy Will'a uczuciem, ale na wyjazdach ciągle jest z Kacprem, a...
-...Kacper darzy uczuciem ciebie.-dokończył Carter.
-Nie to miałam na myśli, to zauroczenie.-uśmiechnęłam się.
Długo myślałam nad naszym zespołem, emocjach Julii i całym tym kiczem. Czułam energię emanującą od zegarka. Doskonale wiedziałam gdzie jest. Wtedy zasnęłam.
***
-Kiedy zamierzasz podjąć naukę, ile razy mam ci to powtarzać. Musisz się szkolić!-mówił jakiś damski głos.
Miałam przed oczami biel, trochę zajęło przyzwyczajenie moich oczu do panującej światłości. Miałam przed sobą kobietę. Jej suknia sięgała jej do kostek. Lili.
-Pytam się.-dodała.
-Lili, co ja tu robię?
-Byłaś w Kasemii, nauczyłaś się wielu rzeczy, poznałaś mnie, historię, ale nadal nie możesz zacząć stosować tej wiedzy. Codzienne medytacje, ćwiczenie i poznawanie umiejętności. Myślisz że masz czas?
-Jaki czas? Co ty...
-Dobrze.-rzekła Lili zrezygnowana.-Zacznijmy od początku. Monika Rosset, 13 Strażniczka. Przepowiednia, anioł i dalsza niezrozumiała część przepowiedni. Jak na razie rozumiesz?-kiwnęłam głową.-Dobrze, zegarek. Ptak w nim uwięziony i tajemnicza moc, której musisz nauczyć się używać oraz ją kontrolować. Głównym środkiem jest medytacja, której sobie odmawiasz. Moniko, musisz zacząć odkrywać swoje talenty. Znajdź jakieś miejsce, gdzie nikt cię nie znajdzie. Zabierz ze sobą miskę z wodą, ziemią, świeczką oraz zapałkami. Zapamiętałaś?
-Możesz nie mówić do mnie jak do dziecka?-oburzyłam się.
-Ale tak się zachowujesz! Ile razy mam prosić?
-Okay. Zrozumiałam. Miejsce i rzeczy. Możesz przestać nachodzić mnie w snach?
-Oj Moniko, potrzebujesz moich rad. Odpocznij.-kobieta uśmiechnęła się do mnie, następnie odpłynęłam.
__________________________________________________________
Witajcie. Ostatnio zaczęłam czytać od nowa rozdziały. Doszłam do wniosku, że choć miały więcej komentarzy, były beznadziejne. Przez to że mam masę pomysłów na pociągnięcie fabuły chciałabym zacząć pisać tą historię od nowa. Jedynie z punktu widzenia Moniki oraz bazując na powstałych już rozdziałach. Jeżeli taki pomysł by wam przeszkadzał moje miśki to proszę o napisanie tego w komentarzu. Moim celem byłoby do 31 grudnia bieżącego roku dojść do rozdziału 20-25. Liczę na wasze opinie i wsparcie. Wasza M.
Może nie tyle napisać od nowa, bo przecież dramatu z wyrywaniem włosów i rzucaniem przedmiotami nie ma! Po prostu skup się bardziej, zastanów nad literówkami i akapitami, ponieważ w niektórych miejscach ich brakuje. Dobrym pomysłem jest stawianie spacji po myślnikach w dialogach, bo to nadaje im przejrzystości. Polecam też pisanie nie w bloggerze, a w edytorze tekstu, który podkreśla więcej błędów. Jeśli chcesz - zawsze mogę pomóc ci w pracy redaktorskiej, w końcu trzeba się wprawiać do zawodu :)
OdpowiedzUsuńPS. Jesteś w harcerstwie, prawda? Czy może nie byłaś w tym roku w Piotrkowie Trybunalskim na manewrach na starym mieście? Jeśli tak - nieświadomie się spotkałyśmy, ponieważ razem ze swoją grupą szermierczą obstawiałam jeden z posterunków :)
Zapraszam też do siebie:
http://jestem-mentalnym-moherem.blogspot.com/
http://magiczniidioci.blogspot.com/
http://dzienniknihalkruger.blogspot.com/