Rozdział 1
Każdej nocy śni mi się
tamta noc. Zdarzenie które nie daje mi spokoju. Próbujesz o czymś zapomnieć, a
to na siłę wbija się na pierwszy plan twojego życia. Koszmar nie odpuścił i
dzisiaj. Byłam cała mokra, a moje ręce ściskały z całej siły prześcieradło.
Rozluźniłam powoli uścisk. Podniosłam telefon z nocnej szafki i spojrzałam na
wyświetlacz. 3:54 nie ucieszyła mnie szczególnie. Kręciłam się jeszcze parę
minut spowalniając oddech i wyciszając się. Zasnęłam.
Budzik zadzwonił punktualnie o siódmej. Promienie słońca, łagodnie wpadały przez duże okno do pokoju. Z jękami i wypowiadając parę przekleństw, co zdarza się u mnie tylko wtedy, wygramoliłam się spod białej kołdry. Liliowy koc leżał na ziemi, podniosłam go szybkim ruchem i ruszyłam do łazienki. Siląc się na uśmiech stanęłam przed lustrem. Przytyłam. Niezdrowa dieta i stres ostatnich tygodni nie wpłynął dobrze na moją figurę.
-No Monika, chyba zaczynamy ćwiczyć z rana i biegać wieczorem! -powiedziałam do swojego odbicia.- Ale od jutra!
Wzięłam prysznic i zrobiłam lekki makijaż, który raczej nie ma prawa się tak nazywać. Ubrałam beżowy sweterek, zakładany przez głowę, białe rurki oraz bordowe martensy. Do tego naszyjnik mamy w kształcie serca, który dostała od ojca jako prezent zaręczynowy. Przypominam sobie słowa matki, kiedy opowiadała mi o tym zdarzeniu. Tata chciał być oryginalny, a że mama nienawidziła pierścionków, bo uważała że tylko przeszkadzają, kupił jej naszyjnik. Nadal jest to dla mnie urocze. Zbiegłam po schodach do kuchni. Złapałam pudełko ze śniadaniem, rzuciłam „Miłego dnia!” i wyszłam szybkim krokiem trzaskając drzwiami.
Ulice miasta, były pełne ludzi. Nie tylko ja powinnam zacząć wcześniej wstawać. Przerabiam to każdego dnia, ale jakoś nigdy nie mogę się do tego zebrać. Do szkoły docieram zaledwie w trzy piosenki Nirvany, które podśpiewuję sobie pod nosem, stojąc przy szafce. Moją melancholię przerywa Klaudia, która promienieje. Na jej widok aż robi mi się ciepło. To będzie dobry dzień!
-Monika, nie uwierzysz co się stało! Związek Karoliny, umarł! Zerwali, ty to rozumiesz?! Sylwester, nareszcie od trzech lat, jest wolny!
-I?
-Mogę teraz do niego zagadać! Myślisz że mam szansę?
-Jasne, akurat idzie, no dalej, leć do niego!
-No dobra, może jednak… tak dużo się nie zmieniło.
Kocham Klaudię, ale za wysoko mierzy. Ma duże możliwości, ale jest tak nieśmiała że boi się otworzyć usta, przed nowo poznaną osobą. Sylwek to inny poziom. Jest przystojny, jednak nigdy jakoś mnie do niego nie ciągnęło. Przyjaźniliśmy się w dzieciństwie, za nim poznał Karole. Zawsze musiała być na pierwszym miejscu.
Lekcje minęły jakoś szybko. Dzień był ciepły, beztroski, a ja jak głupia przejmowałam się tym, dlaczego moja przyjaciółka nie wierzy w siebie. Mocno zielone oczy, kasztanowe włosy, dobra sylwetka, a do tego inteligenta. Dziwię się, że faceci nie stoją w kolejce do niej. Odkąd pamiętam była singielką, a ja nigdy szczególnie nie zwracałam na to uwagi. Doszłam do wniosku, że przejdę się do domu okrężną drogą. Założyłam słuchawki, włączyłam swoją playlistę i powoli skierowałam się do domu.
Przechodziłam obok pasażu „Zefir” i tęsknym wzrokiem wpatrywałam się w witryny sklepów. W wystawie mojego ulubionego znajdował się zielony żakiet ze złotymi guzikami. Niestety ceny w „Zara” były nie na moją aktualną „kieszeń”. W pewnym momencie poczułam że ktoś mnie obserwuje. To dziwne uczucie każdy z nas czuł nieraz. Pomyślałam że patrzą się na mnie rodzice. Na samą myśl, na mojej twarzy pojawił się uśmiech. W pewnym momencie, kiedy chciałam ruszyć dalej, poczułam nagły ból. Obraz przed oczami zaczął się rozmazywać, a ja nie miałam siły walczyć z sennością. Ktoś mnie podniósł i zaniósł do samochodu. Ostatni dźwięk jaki do mnie doleciał to głos mężczyzny:
-Mam ją, wracam do organizacji.
___________________________________
Witam serdecznie, jak wspominałam, zaczęłam pisać od początku, mam już trochę, więc myślę że nie będziecie długo czekać. Sama oczekuję na komentarze z waszymi radami i opiniami ;)) Mam nadzieję, że się spodoba.
Bayo!
Budzik zadzwonił punktualnie o siódmej. Promienie słońca, łagodnie wpadały przez duże okno do pokoju. Z jękami i wypowiadając parę przekleństw, co zdarza się u mnie tylko wtedy, wygramoliłam się spod białej kołdry. Liliowy koc leżał na ziemi, podniosłam go szybkim ruchem i ruszyłam do łazienki. Siląc się na uśmiech stanęłam przed lustrem. Przytyłam. Niezdrowa dieta i stres ostatnich tygodni nie wpłynął dobrze na moją figurę.
-No Monika, chyba zaczynamy ćwiczyć z rana i biegać wieczorem! -powiedziałam do swojego odbicia.- Ale od jutra!
Wzięłam prysznic i zrobiłam lekki makijaż, który raczej nie ma prawa się tak nazywać. Ubrałam beżowy sweterek, zakładany przez głowę, białe rurki oraz bordowe martensy. Do tego naszyjnik mamy w kształcie serca, który dostała od ojca jako prezent zaręczynowy. Przypominam sobie słowa matki, kiedy opowiadała mi o tym zdarzeniu. Tata chciał być oryginalny, a że mama nienawidziła pierścionków, bo uważała że tylko przeszkadzają, kupił jej naszyjnik. Nadal jest to dla mnie urocze. Zbiegłam po schodach do kuchni. Złapałam pudełko ze śniadaniem, rzuciłam „Miłego dnia!” i wyszłam szybkim krokiem trzaskając drzwiami.
Ulice miasta, były pełne ludzi. Nie tylko ja powinnam zacząć wcześniej wstawać. Przerabiam to każdego dnia, ale jakoś nigdy nie mogę się do tego zebrać. Do szkoły docieram zaledwie w trzy piosenki Nirvany, które podśpiewuję sobie pod nosem, stojąc przy szafce. Moją melancholię przerywa Klaudia, która promienieje. Na jej widok aż robi mi się ciepło. To będzie dobry dzień!
-Monika, nie uwierzysz co się stało! Związek Karoliny, umarł! Zerwali, ty to rozumiesz?! Sylwester, nareszcie od trzech lat, jest wolny!
-I?
-Mogę teraz do niego zagadać! Myślisz że mam szansę?
-Jasne, akurat idzie, no dalej, leć do niego!
-No dobra, może jednak… tak dużo się nie zmieniło.
Kocham Klaudię, ale za wysoko mierzy. Ma duże możliwości, ale jest tak nieśmiała że boi się otworzyć usta, przed nowo poznaną osobą. Sylwek to inny poziom. Jest przystojny, jednak nigdy jakoś mnie do niego nie ciągnęło. Przyjaźniliśmy się w dzieciństwie, za nim poznał Karole. Zawsze musiała być na pierwszym miejscu.
Lekcje minęły jakoś szybko. Dzień był ciepły, beztroski, a ja jak głupia przejmowałam się tym, dlaczego moja przyjaciółka nie wierzy w siebie. Mocno zielone oczy, kasztanowe włosy, dobra sylwetka, a do tego inteligenta. Dziwię się, że faceci nie stoją w kolejce do niej. Odkąd pamiętam była singielką, a ja nigdy szczególnie nie zwracałam na to uwagi. Doszłam do wniosku, że przejdę się do domu okrężną drogą. Założyłam słuchawki, włączyłam swoją playlistę i powoli skierowałam się do domu.
Przechodziłam obok pasażu „Zefir” i tęsknym wzrokiem wpatrywałam się w witryny sklepów. W wystawie mojego ulubionego znajdował się zielony żakiet ze złotymi guzikami. Niestety ceny w „Zara” były nie na moją aktualną „kieszeń”. W pewnym momencie poczułam że ktoś mnie obserwuje. To dziwne uczucie każdy z nas czuł nieraz. Pomyślałam że patrzą się na mnie rodzice. Na samą myśl, na mojej twarzy pojawił się uśmiech. W pewnym momencie, kiedy chciałam ruszyć dalej, poczułam nagły ból. Obraz przed oczami zaczął się rozmazywać, a ja nie miałam siły walczyć z sennością. Ktoś mnie podniósł i zaniósł do samochodu. Ostatni dźwięk jaki do mnie doleciał to głos mężczyzny:
-Mam ją, wracam do organizacji.
___________________________________
Witam serdecznie, jak wspominałam, zaczęłam pisać od początku, mam już trochę, więc myślę że nie będziecie długo czekać. Sama oczekuję na komentarze z waszymi radami i opiniami ;)) Mam nadzieję, że się spodoba.
Bayo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
♥Zapraszam do komentowania.
♥Zapraszam do obserwacji.
♥Ważne jest dla mnie wasze zdanie.
♥Weryfikacja obrazkowa wyłączona.